Mówią mi: „idź już na terapię”, nie wiem co ma to zmienić. Nie wiem, co powie mi jakiś znachor, czego nie powie mi panna Jenny. Płuca robią piękny piruet (jaki?), jak z makareny Odpowiedzi Hylgmirr odpowiedział(a) o 00:39 państwo Izrael bezprawnie okupuje tereny należące do Palestyny, ale opinia publiczna ma to w dupie i przyzwala na czystki etniczne Mucha domowa podczas lotu uderza skrzydłami około 200 razy na sekundę vipluk odpowiedział(a) o 01:00 Mam szare ściany w pokoju XD blocked odpowiedział(a) o 07:58 Martyna chodzi w czarnej koszuli. Twoja odpowiedź pod moim ostatnim pytaniem była bardzo pomocna, aczkolwiek jeśli wiesz więcej na ten temat to chciałbym się jeszcze czegoś dowiedzieć xDtego pewnie nie wiedziałeś : ) BarofeX odpowiedział(a) o 10:16 nie wiedziałeś, że mój nick to BAROFEX xDDDD Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
\n \n \n powiedz mi coś czego nie wiem
Jeśli coś nie jest Twoją winą, to nie przepraszaj. Nie bierz zawsze na siebie winy za innych. Np. nie przepraszaj, że zawracasz koledze głowę pytaniem o coś, czego nie jesteś pewien. To przykład uległości, nie asertywności. #5.3 Dbaj o komfort innych, ale nie za wszelką cenę. Myślenie o innych to postawa asertywna.
22 lipca 2009 roku, godz. 1:21 13,2°C 22 października 2009 roku, godz. 22:01 11,1°C 19 stycznia 2010 roku, godz. 19:26 186,4°C 28 lutego 2010 roku, godz. 17:18 91,1°C 15 kwietnia 2010 roku, godz. 21:32 42,7°C 8 maja 2010 roku, godz. 13:29 129,2°C 20 czerwca 2010 roku, godz. 21:10 47,7°C 18 lipca 2010 roku, godz. 00:44 207,0°C 6 listopada 2010 roku, godz. 23:04 120,5°C 17 listopada 2010 roku, godz. 21:47 2,7°C 23 lutego 2011 roku, godz. 22:26 5,7°C 19 maja 2011 roku, godz. 23:53 6,3°C 12 kwietnia 2013 roku, godz. 12:23 33,6°C 2 stycznia 2015 roku, godz. 1:25 19,7°C 31 maja 2015 roku, godz. 20:07 6,3°C Wyszukiwarka Gdyby tylko owoc Twoich przemyśleń zechciał się skrystalizować w postaci aforyzmu, wiersza, opowiadania lub felietonu, pisz. W przeciwnym razie godnie milcz.
\n powiedz mi coś czego nie wiem
Powiedz mi coś, powiedz mi czego nie wiem. Kim jestem ja? Kim jestem ja bez Ciebie? link do całości w komentarzu Lub słuchaj na swojej ulubionej

Czytałem mnóstwo wywiadów z ludźmi, którzy nie mają najmniejszych podstaw, by udzielać odpowiedzi na zadane im pytania. Zadaje się im pytania tylko dlatego, że są sławni i znani (…). Sam na takie pytania odpowiadałem, a potem zastanawiałem się, co ja tu w ogóle, kurwa, robię. To absurdalne, że ktoś zadaje takie pytania i równie absurdalne, że zgodziłem się na nie odpowiadać. Coś w tym jest, prawda? Powiedział to Marlon Brando. 38 lat temu. Przeczytałem to wczoraj w książce mu poświęconej i uśmiechnąłem pod nosem. W mojej skrzynce jest od groma maili od osób, które proszą o najprzeróżniejsze rady. Kompletnie niezwiązane z tym, czym zajmuję się na co dzień. Każdy twórca takie listy dostaje. Pyta się nas o to jak żyć, jak umierać, jak się ożenić, jak rozwieść, kogo kochać, komu coś ukraść i komu wpierdolić. Dziennikarze też nie są lepsi. Parę dni temu dostałem pytanie, co mam do powiedzenia na temat występów Polaków na igrzyskach. Nieco wcześniej pytano mnie, czy zechciałbym się wypowiedzieć na temat parawanów na plaży. Wiosną namawiano mnie do wzięcia udziału w dyskusji o rodzinach, które przepijają kasę z programu 500+. Za każdym razem odmawiałem. Lubię dziennikarzy, ale nie przepadam za mediami i w ciągu ostatnich paru lat udzieliłem zaledwie paru wywiadów. Tylko tym, których prywatnie szanuję. Ludziom wydaje się, że jeśli ktoś jest po tej drugiej stronie barykady – po tej, którą się obserwuje, czyta, ogląda, podziwia i pogardza – to taka osoba musi wiedzieć więcej. Bo ludziom wciąż wydaje się, że ktoś sławny to ktoś mądrzejszy, nawet jeśli wszyscy doskonale wiemy, że tak nie jest. Niestety jest. Nie zastanawia was idiotyzm (pewnie wielokrotnie to widzieliście) gratulowania komuś, że pojawił się w mediach? Kij z tym, czy coś mądrego powiedział. Wystarczy się pojawić, a wielu gotowych jest pomyśleć, że to takie zajebiste być twoim znajomym. I kiedy przeczytałem – wcale nie odkrywczą, ale przyjemną dla oka – wypowiedź Brando, przypomniała mi się kobieta z pociągu. Krótka historia, jedna z pierwszych, które opowiedziałem czytelnikom bloga. To było gdzieś w okolicach 2006 roku. Kobieta z pociągu. Rok 2006 Pociąg relacji Poznań – Warszawa. To był zwyczajny beznadziejny dzień, padało, dostałem na obiad zimne frytki i byłem zły, bo nie kupiłem żadnej gazety do czytania podczas podróży. Zanim pociąg ruszył, stanąłem przy wyjściu cierpliwie czekając, aż matoły zajmą miejsca i przestaną sie przepychać między przedziałami. W pewnym momencie wsiadła do wagonu młoda kobieta. Na oko miała około dwudziestki. Niezbyt dobrze ubrana, powiedziałbym nawet, że dosyć biednie. Włosy rozczochrane, niezdarnie wykonany makijaż. Prawdopodobnie biegła, bo cicho sapała. Na twarzy malował jej się nerwowy uśmiech. Miała ze sobą podróżną torbę, której nie zdążyła nawet zapiąć. Wystawał z niej rękaw od swetra. Dziewczyna na pewno spieszyła się, by zdążyć na pociąg. – Czy mogę cię prosić o pomoc – zwróciła się do mnie. – Jasne, w czym problem? – spytałem badając ją wzrokiem. – Czy możesz mi odpowiedzieć na jedno proste pytanie? – Jakie? – Mam jechać czy wysiąść? – spytała ponownie niecierpliwiąc się. Pociąg miał ruszyć za minutę. – To zależy dokąd chce Pani dojechać… – Ja wiem dokąd. Nie chcę tego tłumaczyć. Proszę, powiedz mi tylko czy powinnam jechać, czy lepiej żebym wysiadła… Zadałem wówczas czytelnikom jedno proste pytanie: co byś odpowiedział kobiecie, mając do wyboru tylko trzy odpowiedzi: „TAK” „NIE” „NIE WIEM” Większość czytelników krzyknęła: TAK, masz jechać! Dostali ode mnie straszną zjebkę. Nie mogło być inaczej, bo moja odpowiedź brzmiała: Nie – Wydaje mi się, że nie powinna pani jechać – odpowiedziałem jej. Westchnęła i zdobywając się na jeszcze jeden uśmiech pokiwała twierdząco głową. Wzięła swój bagaż i wysiadła. Nigdy więcej jej nie zobaczyłem. Gdy z jakiegoś powodu nie jesteście w stanie ogarnąć całości, skupiajcie się na szczegółach. Nie zdążyła na dobre wsiąść do pociągu, a oddała mi podjęcie decyzji o dalszej podróży. Owa niepewność wynikała z przewagi emocji nad rozumem. Emocje kazały jej spakować się i pójść na dworzec. Rozum nakazywał: upewnij się! Wystający rękaw z otwartej torby, zaniedbany wygląd i pośpiech nijak nie świadczyły o tym, że była przygotowana na podróż. Cóż zatem za problem był, aby wysiadła, przez następną godzinkę wszystko przemyślała i pewna swego wróciła do domu lub udała się w podróż następnym pociągiem? Wydaje mi się, że chciała uciec z domu. Tak nie wyglądała kobieta, która jedzie się zabawić, która zmierza do swojego mężczyzny. Ona uciekała od problemów. Co to jednak za ucieczka, której nie jest się pewnym? Ucieczka winna być aktem desperacji, a nie chwilowej fanaberii podyktowanej przez negatywne emocje. Może chciała rozpocząć nowe życie, ale jestem pewien, ze wtedy nie była jeszcze na to gotowa. Gdybym pomógł jej i jej emocjom odpowiadając „Tak, powinnaś jechać” – być może później miałaby do mnie żal. Mogłem odpowiedzieć, że Nie wiem Ale umywanie rąk nie wchodziło w rachubę, ponieważ tylko pozornie pozbawiłoby mnie odpowiedzialności za decyzję, którą sama ta bezradna osoba musiałaby podjąć. Z kolei sugestia opuszczenia pociągu była ukłonem w stronę jej rozumu. Wysiądź! Przemyśl! Nic nie rób. Przeczekaj. Czasami jest tak, że rozwiązanie problemu nie leży w aktywnym działaniu na rzecz rozwiązania. Bierność i cierpliwość często prowadzą do zrozumienia istoty sprawy, ale wymagają czasu. Dziś mam nadzieję, że udzielając takiej, a nie innej odpowiedzi – podarowałem jej ten czas. Tak napisałem 5 lat później, kiedy ponownie wrzuciłem historię na bloga. Był sierpień 2011 roku. Mamy sierpień 2016. Teraz wiem, że jednak nie wiem Wciąż uważam, że udzieliłem jej dobrej odpowiedzi, ale „nie wiem” też było właściwym rozwiązaniem. Bo nie wiem, czy ona była rozsądną osobą. Nie wiem, czy wykorzystała podarowany czas. Nie wiem od czego uciekała i dokąd zmierzała. Nie wiem, dlaczego 10 lat temu uważałem, że powinienem wziąć za nią odpowiedzialność. W dobie social mediów wymaga się od nas wiedzy. Musimy mieć zdanie na każdy temat. Sportowcy? Jesteśmy najlepszymi trenerami. Zawsze wiemy dlaczego ktoś wygrywa. Bo uparcie dążył do celu. Zawsze wiemy, co jest przyczyną porażek. Kasa, brak talentu i wypalenie, ślepi sędziowie. Mamy wyrobione zdanie na temat artystów, jesteśmy świetnymi krytykami książek, filmów, a jak trzeba to nawet i przedstawień teatralnych, które większość z nas ostatni raz widziała w poprzednim wcieleniu. Jeśli WIESZ, to ludzie się z tobą liczą i nagradzają lajkami. Jeśli kilkukrotnie uda ci się powiedzieć coś, czego publika nie zrozumie, ale wyda się jej to sensowne, zyskasz etykietkę eksperta. Może nawet wizjonera. Jeśli NIE WIESZ, to jesteś debilem. Jak ta dziennikarka, która nie wiedziała kim był Grotowski (ja też nie wiedziałem), jak wielu innych, którzy zaliczają wpadki na pytaniach o historię, geografię albo wykładają się na ortografii pisząc swoje statusy na Fejsie. Internetowi prześmiewcy uwielbiają śmiać się z cudzych porażek. Każdego dnia widzę na FB ludzi, którzy są na tak lub są na nie. Coś jest najlepsze lub najgorsze. Ludzi, którzy do czegoś zachęcają lub zniechęcają. Zauważcie, jak rzadko piszemy „nie wiem”. Można zapytać „a po co to pisać?”. Jeśli ktoś czegoś nie wie, to nie wie. „Nie wiem” nie wnosi niczego do dyskusji. Tak mi się do niedawna wydawało. Może właśnie wniosłoby wiele? Może właśnie tego zdania najbardziej brakuje w tysiącach rozmów o wszystkim i niczym? W naszej codziennej komunikacji, najłatwiej znaleźć ludzi, którym wydaje się, że coś wiedzą. Najtrudniej o tych, którzy nie wiedzą i nie boją się nie wiedzieć. PS Marlon Brando nie cierpiał rozmawiać o aktorstwie. Nudziło go to. Granie w filmach też go nudziło, nie uczył się na pamięć swoich ról, notorycznie był nieprzygotowany i niechętny do współpracy. Twierdził, że nie jest artystą, bo artystów już nie ma, na aktorstwie się nie zna i niczego innych nie mógłby nauczyć. Miał ten zawód kompletnie w dupie. Przez wielu jest uważany za najwybitniejszego aktora w historii kinematografii.

Wysłany: Nie 16:50, 04 Paź 2009 Temat postu: : Marto przeczytałam twoje wiersze. ktos mi kiedyś powiedział, ze poezja to wyrazanie samego siebie i ze poezji sie nie krytykuje to, co piszesz ma cos w sobie. oby tak dalej -) pozdrowionka

Ludzi online: 1308, w tym 16 zalogowanych użytkowników i 1292 gości. Użytkowników: 320078, obrazków: 503563, w tym dodanych dziś: 66, wczoraj: 63 przedwczoraj: 0, czekających na rozpatrzenie: 0 Kopiowanie wskazane za podaniem źródła.
Powiedz mi coś czego nie wiem, a się nie spodziewam. post wyedytowany przez zanonimizowany771628 2020-02-05 09:49:01. 05.02.2020 09:46. 2. 0. odpowiedz. konewko01. 38. Monsignore Monokuma .
Powiedz mi coś, czego nie wiem. Proszę. Dodatkowo niech to będzie coś, co mnie zaintryguje na tyle, żeby mi się chciało słuchać przez 3 minuty. Żebym poświęcił swoje zasoby poznawcze, uwagę i pamięć krótkotrwałą. Powiedz mi coś takiego, a od razu są większe szanse na to, że się zakocham. Tylko nie mów mi o tym zbyt skomplikowanym językiem. Bo jeśli nie zrozumiem czegoś, to nie będę zaintrygowany. Będę zirytowany. Można zacząć dobrze albo źle (celowy banał – tak nie zaczynaj, chyba że z konwencji zrobisz walor). Dobry, mocny, intrygujący początek jest jak dobre wybicie się z bloków startowych (banalna metafora, chociaż i tak mniej banalna niż… „coś tam jest jak seks”). Na pewno nie gwarantuje zwycięstwa, ale z pewnością je ułatwia. Fatalny start można jeszcze bohatersko podgonić, ale to naprawdę wymaga dobrej kondycji i doświadczenia. Brzmi banalnie. Tyle że wcale nie jest banalnie proste. Nasiąknięci złymi wzorcami prelegenci katują wstępami rodem z festiwalu piosenki polskiej w Opolu lub konferansjerką wiejskiego wodzireja. „Jest mi niezmiernie miło powitać państwa”; „Chciałbym dziś opowiedzieć państwu o projekcie, nad którym pracujemy od wielu miesięcy”; „Cieszę się, że znaleźli państwo czas by posłuchać o moich doświadczeniach”. Taka nadmierna grzeczność nie wróży niczego dobrego… Moje neurony od razu uruchamiają tryb akademii z okazji kolejnej rocznicy rewolucji październikowej (tak – jestem stary i je pamiętam. Nikt mi tego nie odbierze). Jeśli ktoś jest naprawdę podekscytowany, to będę to widzieć i słyszeć. Nie musi mi o tym deklaratywnie nucić frazą Krzysia Ibisza. Jest konwencja festiwali (i super) i jest konwencja konferencji prasowej ministra Szyszki. Konferencje branżowe (np. HRowe, marketingowe, PRowe inne), a także konferencje popularnonaukowe czy startupowe takiej konwencji na szczęście jeszcze nie mają. Więc kieruj się zasadą – nie zamorduj nudnym wstępem. Tyle wystarczy. Jak dobrze zacząć? Łatwiej mi będzie napisać jak na pewno nie zaczynać. Po pierwsze bez wyrażania nadmiernej wdzięczności i opowiadania o sobie (chyba że zaczynamy od mocnej wiarygodnej historii osobistej, która ma wyraźny cel – wyjaśnienie problemu, zjawiska czy wskazanie ważnej tezy). Po drugie bez sadzenia banałów, przy których ledwie tli się pole Wernickiego i Broka (odpowiedzialne za rozumienie tekstu), a cała reszta mózgu śpi jak przy słuchaniu audiobooka z tekstem instrukcji obsługi pralki automatycznej. Banały dzielą się na: niemiłosiernie banalne i niemiłosiernie banalne wielkie kwantyfikatory. Te pierwsze to stwierdzenia „Internet zmienił sposób, w jaki się komunikujemy”, lub „Edukacja to klucz do rozwoju gospodarczego”. Jak słyszę taki wstęp, to mam ochotę wyskoczyć przez okno. Te drugie to zawsze budzące sceptycyzm frazy „Jak wszyscy wiemy, branża modowa rozwija się dynamicznie”; „Wszyscy się chyba zgodzimy, że dobro naszych milusińskich jest najważniejsze”. No i są jeszcze banalne i zgrane frazesy – content is the new king, czy data is new oil. Osobną grupę stanowią studia przypadków, które już wszyscy znają. Ostatnio rozmawiałem ze świetną dziewczyną pracującą w dziale marketingu dużej (ale fajnej) korporacji. Powiedziała, że jak na jeszcze jednej konferencji marketingowej usłyszy o tym, jak Target wysłał kupony na ciążowe zakupy dziewczynie, która sprawdzała, czy jest w ciąży, to wstanie i wyjdzie. Po trzecie – bez lawirowania i snucia historii typu „kiedy tak sobie do Was jechałem, to zastanawiałem się, o czym wam dziś opowiedzieć”. To trochę tak, jakby powiedzieć – w ostatniej chwili zdecydowałem się tu przyjechać i w sumie to się nie przygotowałem, więc teraz coś naprędce pobajdurze. A wy słuchajcie, jak klecę na poczekaniu tę prezentację. Na taką swobodę improwizacji (celowej) może sobie naprawdę niewiele osób pozwolić. Jest wśród nich Rafał Masny, który potrafi w ostatniej chwili wejść na scenę i wyznać szczerze, że nie przygotował slajdów. Tylko że mimo wrażenia improwizacji, cała jego prezentacja jest znakomicie ograna, a brak slajdów jest wręcz atutem. Po czwarte – bez przedstawiania się. Publiczność najczęściej wie, kto jest kolejnym prelegentem. Albo wyczytała to z programu, albo dowiedziała się od prowadzącego. Albo możemy jej o tym sami powiedzieć, ale jakoś inaczej wpleść to drogie nam imię i nazwisko. Może na końcu, może w środku. Nie jest to błąd śmiertelny, ale naprawdę, jeśli najciekawsze, co chcesz powiedzieć na początek, to, że nazywasz się Piotr Bucki to słabo. Efekt aureoli towarzyszy ludziom atrakcyjnym, pewnym siebie. A efekt dobrego wstępu warunkuje odbiór reszty prezentacji. Nie, żeby po intrygującym wstępie można było odpuścić i serwować atrakcje na miarę oglądania schnącej farby. Jednak jak już zaczniemy dobrze, to mamy mały plus u widowni. Lepiej tego nie spartolić. Skąd brać dobre wstępy? Z głowy, z netu, z życia. Byle nie z dupy. Wszystko może być inspiracją. Ja swoje zbieram i gromadzę zewsząd. Dobre książki są dobrym źródłem badań. Życie dostarcza historii, które można wykorzystać, by pokazać jakiś schemat. O tym, żeby nie pisać głupot na facebooku, można opowiedzieć za pomocą historii Janine Sacco, Ewy Wanat, albo… mojej. O monitoringu mediów można mówić wykorzystując nieśmiertelny przykład Virgin Trains albo poszukać dalej. Ja zbieram inspiracje naprawdę wszędzie. Ostatnio podczas treningu nordic walking natknąłem się na watahę wilków. Tak mi się przez mikro-sekundę wydawało. Potem zorientowałem się, że to psy zaprzęgowe (dostrzegłem właściciela). Szybko poszedłem dalej, by po chwili się cofnąć i zapytać, czy mogę zrobić zdjęcie. Po co? Żeby mieć podkład pod wyjaśnienie modelu uwagi Meyera. Będzie jak znalazł, jak będę o tym przygotowywał prezentację. Im więcej wiemy, czytamy, obserwujemy i wystawiamy się na różne dziwne sytuacje (czasem niekomfortowe), tym więcej mamy inspiracji. Jeśli ciągle nasiąkamy beznadziejną komunikacją, fatalnymi wzorcami i jeździmy na konferencje, gdzie te same gadające głowy podają te same studia przypadków, to nic dziwnego, że przyjmujemy to za standard. Włącz więc TEDa, włącz myślenie i przygotuj następnym razem kilka zdań wstępu, które zmiotą największego sceptyka. I dowiemy się czegoś, czego nie wiedzieliśmy. Photo Credit: Nando The Ninja via Compfight cc
Nie ulega wątpliwościom, że na wielu rozmowach o pracę pytania są do siebie dość podobne. A jednym z nich jest koszmar wielu kandydatów: powiedz coś o sobie. To niewinne i na pierwszy rzut oka proste pytanie może — nomen omen — powiedzieć rekruterowi bardzo wiele o Tobie i Twoim podejściu do pracy.
[Zwrotka 1: KęKę]Wstaję z trudem, spora zmiana od ostatniej płytyWszystko ciężej, ale chyba to po zdjęciach widziszKtoś mnie pyta jak tam leci, wiesz co, robię, działamAle szczerze jakoś tak bez przekonaniaChociaż pewnie myślisz, że się przekomarzamKażdy dzień to wojna, założenia duże, ciężko sobie sprostaćTyle lat szarpania, teraz bez znaczenia, gotów wszystko oddaćNie rozumie nikt mnie, nie rozumie onaA mieliśmy być jak głaz, solidnie, zawsze, wszędzie, ponadCo jest?[Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec[Zwrotka 2: KęKę]Nie wiem co jest gorsze, to że sam nie wierzę czy że nikt mnie nie kumaWidzą to co proste, a nie widzą tego co się rodzi w trudachTak było zawsze, kiedyś mi to było łatwiej znosićKażdy chce proroka, a ja nie mam recept i nie umiem głosićNie chcę fanów, chcę słuchaczy, zrozumienia, a nie egzaltacjiMocnych więzi z wzajemnością, a nie sypkich jak ten świat relacjiCo mi powiesz? Że mam jakieś obowiązki? PrzestańBóg, historia, młodzi mnie rozliczą, bez znaczenia będzie jak to widzi reszta (tak, tak)[Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biecPowiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec[Zwrotka 3: KęKę]Wstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej to czujęWstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej rozumiemWstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej to lubięWstaję, się uśmiecham, chociaż są wokoło sami obcy ludzieJestem nad przepaścią, zastanawiam się w którą stronę mam krok daćMam coś na piętnastą, jeszcze to załatwię, bo nie może tak zostaćZnów o dzień przesunie to decyzję o tym, czy do końca się poddaćNic już nie rozumiem, cały świat wiruje, a ja trochę chcę postaćMoże to jest to i nic więcej nie maMoże trzeba kupić cel, żyć, przyzwyczajeniaMoże przyjdzie znowu sens, miłość po cierpieniachMoże lepiej właśnie jest, świat już więcej nie da[Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biecPowiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec Ny6S.
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/252
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/122
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/197
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/337
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/312
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/6
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/32
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/230
  • 5we3iqo1yb.pages.dev/372
  • powiedz mi coś czego nie wiem